Dnia 6 czerwca o godzinie 12:20 mieliśmy warsztaty boliwijskie z podróżnikiem Szymonem Banaszczykiem . Na samym początku spotkania, podróżnik się nam przedstawił i opowiedział trochę o swoim życiu.
Pan Szymon opowiadał o przeżyciach w Boliwii. Jego opowieści były podzielone na rozdziały, co było bardzo ciekawe i mi się podobało. Rozpoczął od rozdziału pt. „Koka i droga do Śmierci”. Dowiedzieliśmy się o różnicy w położeniu naszego kraju i Boliwii (Polska- ~300m.n.p.m. miasteczko w Boliwii- ~4000m.n.p.m.). Do tego boliwijskiego miasteczka w górach dojeżdża się drogą bardzo wąską, jednopasmową (wyminąć się da tylko na skręcie). Koka jest w tytule tego rozdziału, ponieważ w Boliwii znajdują się masowe jej uprawy. Wchodząc na tę górę na wysokości ~3000m.n.p.m. nasze jelita już nie będą trawić, dlatego przez całą drogę trzeba rzuć liście koki, bo ona ma właściwości lecznicze.
Drugi rozdział jego opowieści nosi tytuł „boliwijskie jedzenie” i zapoznał nas z kilkoma potrawami. Na początku było o kukurydzianym piwie, jako drugie poznaliśmy danie z suszonego mięsa, owoc zwany rajskim oraz danie ze świnki morskiej.
Ostatni tytuł rozdziału to „boliwijskie więzienie”. Brzmi strasznie, ale było nad wyraz ciekawe. Była to opowieść to życiu w więzieniu, o kobietach i ich dzieciach, które wychowują za kratami.
Na samym końcu spotkania podróżnik dał nam przymierzyć i obejrzeć boliwijskie stroje oraz napić się zimnej yerby.
Według mnie całe spotkanie było ciekawe, ponieważ interesują mnie inne kraje i podróże.